Ostatnio możemy spotkać w telewizji reklamę Heyah „rok
internetu za darmo”. Czy aby na pewno kupując starter otrzymamy rok internetu
całkiem darmowo? Spójrzmy na podaną reklamę i sprawdźmy ile to naprawdę
kosztuje:
(Źródło: youtube.com)
To kolejna reklama w której twórcy starają się nauczyć nas
szybkiego czytania i przypominają, że lupy wciąż są przydatne. Przez 6 sekund
na ekranie zauważyć można pisany małym drukiem tekst: „Wystarczy, że masz konto
ważne na połączenia wychodzące. Transfer danych powyżej 50mb dziennie może ulec
spowolnieniu.” (W tym samym czasie słyszymy "całkiem za darmo, całkiem za darmo"). Więc wystarczy wytężyć wzrok i już wiemy, że nie taki internet
darmowy jak go malują. Aby utrzymać ważność połączeń wychodzących w taryfie „Dniówka”
(tylko w tej taryfie można skorzystać z reklamowanej promocji) przez
365 dni trzeba zapłacić w sumie 182,5 zł (doładowanie za 50 zł przedłuża ważność połączeń wychodzących o 100 dni). Dodatkowo, dzienny limit transferu to
50mb, a po przekroczeniu limitu prędkość zostaje ograniczona do 16kbps (co znacząco utrudnia skorzystanie z internetu). Oprócz tego, po kupnie startera, w ciągu 30
dni, automatycznie aktywowane zostaną (oczywiście bezpłatnie) dwie usługi: „Szafa
Gra”(odtwarzanie utworu wybranego przez operatora gdy ktoś do nas dzwoni) oraz „Niusownia”(otrzymywanie
przez pięć dni w tygodniu raz dziennie sms lub mms z grupy „Angielski flirt”
lub „MMS na dzień dobry”). Jeżeli po
upływie bezpłatnego okresu nie dezaktywujemy tych usług to za wspomnianą „szafę”
zapłacimy 2zł miesięcznie, a za każdy odebrany sms od „niusowni” 10gr.
Powyższa reklama to już kolejna, która dowodzi, że hasła „zero
złotych” i „darmowe” to tylko puste slogany, które widocznie dobrze się
sprzedają. Jednak takich reklam jest już coraz więcej i w konsekwencji zamiast z radością udać się po starter
zaczynamy zastanawiać się „gdzie tym razem kryje się haczyk?”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz